Wydanie: PRESS 05/2011
Publicysta z playboya
Gdyby po wyborach 1991 r. powiedzieć komuś, że za lat dziesięć Leszek Miller zostanie premierem, każdy popukałby się w głowę. Jeżeli nawet były sekretarz KC PZPR nie był wtedy politycznym trupem, to rokowano mu rychły zgon. Mówiłeś »beton«, myślałeś »Miller«”.
„Samorządowe życie toczyło się spokojnie w oczekiwaniu na Andrzeja Olechowskiego. Aż tu przyszedł kataklizm: Lech Kaczyński”.
Takie teksty kilkanaście lat temu pisał Marcin Meller w „Polityce”. Nikt się nie dziwił, oburzało niewielu. Gdy jednak w lutym br. Meller napisał na Facebooku, adresując to do Platformy Obywatelskiej: „Niestety muszę Was poinformować, że moja cierpliwość się wyczerpała i w najbliższych wyborach na Was nie zagłosuję”, w Internecie zawrzało. Internauci ogłosili, że to polityczny coming out, a dzienniki opisały jako wielkie wydarzenie.
– Marcin od zawsze potrafił analizować złożone procesy polityczne. Dobrze się czuje w żywiołowych dyskusjach: w grupie antysemitów byłby ortodoksyjnym żydem, a wśród żydów antysemitą – mówi Michał Wójcik, redaktor naczelny „Focusa”, który zna Mellera jeszcze z liceum. – On ma w sobie pasję i temperament polityczny – przytakuje Paweł Bravo z „Rzeczpospolitej”, także kolega z liceum.
– Moim zdaniem Meller ma nawet wszelkie cechy człowieka, który powinien iść do polityki – stwierdza Bartosz Arłukowicz, poseł SLD.
Więcej w majowym numerze "Press" - kup teraz e-wydanie
Aby przeczytać cały artykuł:
Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter